W ten sposób łódzki kościół podejmuje polemikę z księdzem Jackiem Stasiakiem z Aleksandrowa. Tydzień temu łódzki metropolita, ks. abp. Marek Jędraszewski, nałożył na niego karę suspensy. To znaczy, że duchowny nie może wykonywać żadnych czynności kapłańskich: odprawiać mszy, udzielać sakramentów ani zbierać pieniędzy na tacę.
Suspensa to kara za zlekceważenie wcześniejszych upomnień, w których ks. Stasiak był wzywany do zaprzestania sprawowania mszy w kościele aleksandrowskim pw. św. Stanisława Kostki, uczestnictwa w zajęciach obowiązkowych dla kapłanów archidiecezji łódzkiej, zaprzestania prowadzenia przedsięwzięć gospodarczych oraz „wszelkiej działalności niezgodnej ze stanem duchownym”.
Ksiądz Stasiak zachowuje się, jakby suspensy nie przyjmował do wiadomości. W niedzielę jak gdyby nigdy nic odprawił mszę, na którą przyszło ponad 300 osób. Udzielał na niej komunii i prowadził zbiórkę na tacę. W ogłoszeniach duszpasterskich poinformował, że dekret o nałożeniu suspensy odesłał metropolicie. Zarzucił mu łamanie prawa i zapowiedział wytoczenie sprawy sądowej.
Ostrzeżeniami przed grzechem śmiertelnym ksiądz Stasiak ani władze Aleksandrowa się nie przejmują. W najbliższą niedzielę duchowny ma odprawić mszę, która będzie oficjalnym rozpoczęciem roku szkolnego w mieście i upamiętnieniem rocznicy wybuchu II wojny światowej.
– Nie widzę powodu, by odwoływać uroczystości – mówi Jacek Lipiński, burmistrz Aleksandrowa. – Argumenty, które przedstawia o. Gużyński, są żywcem ze średniowiecza. Jak można w XXI wieku żądać od ludzi bezwzględnego posłuszeństwa wobec biskupa?